KS - czyli konsultacje społeczne
Słownik etymologiczny wskazuje, że rzeczownik konsultacje oznacza „zebranie osób w celu wspólnej narady” lub „dojrzałą naradę, rozważanie”. A zatem, sens tego słowa zawiera w sobie zjawisko dialogu. Nie ma dialogu, nie ma konsultacji. Proste.
Czym są konsultacje
społeczne? O, to już jest instytucja demokracji bezpośredniej. Konsultacje
społeczne mają konkretną podstawę prawną: Art. 4 Konstytucji RP, trzy Ustawy o
samorządach (gminnym, powiatowym, wojewódzkim) oraz Ustawa
o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Tutaj również obowiązuje dwustronna relacja, bo aktorami konsultacji są
dwa podmioty: administracja (władze + urzędy) i społeczeństwo (mieszkańcy wsi,
miast, osiedli, gmin, powiatów, województw, organizacje pozarządowe).
Czy
konsultacje społeczne powstają z inicjatywy społeczeństwa? Nie. Powstają z
inicjatywy administracji, albowiem zapis art. 4 Konstytucji RP głosi, że władza
zwierzchnia w RP należy do Narodu. Więc i sprawy istotne dla Narodu, muszą być
z Narodem konsultowane. Czujecie tę moc? Spokojnie… Wyniki Konsultacji Społecznych
- w odróżnieniu od referendum – nie są wiążące dla organów władzy publicznej.
Ostateczną decyzję w sprawach konsultowanych
społecznie podejmuje administracja publiczna.
Czy przeprowadzanie konsultacji społecznych jest obowiązkowe? To zależy od tematu konsultacji. Samorządy mogą przeprowadzać konsultacje w wypadkach przewidzianych konkretną ustawą (wtedy najczęściej są obowiązkowe*) oraz w innych sprawach istotnych dla mieszkańców (tu bywa różnie, bo istotność spraw widzianych z urzędu jest inna niż społeczna). Warto jednak wiedzieć, że zasady i tryb przeprowadzania KS z mieszkańcami określone są w uchwałach Rad: gminnych, miejskich, powiatu, województwa. Często też przyjmowane są Regulaminy KS, które definiują ich przebieg, czas trwania, dostarczanie informacji publicznej etc.
* Konsultacjami społecznymi o charakterze obowiązkowym są najczęściej te, które dotyczą: planów zagospodarowania przestrzennego; projektów strategii rozwoju gminy, powiatu, województwa; inwestycji oddziałujących na środowisko; zmian granic administracyjnych.
KS to dialog, współpraca i zaufanie, ale...
nie zawsze i nie wszędzie
W KS tkwi zagwozdka, a może nawet i pułapka. Praktyka pracy naszych
lokalnych struktur administracji ma to do siebie, że władzy nie zawsze chce się
coś konsultować z mieszkańcami. No chyba że do głosu dochodzi ostry deficyt chleba
i igrzysk, a kalkulacja propagandowo-wizerunkowa wskazuje, że KS się wielce opłacają!
Trzeba lukrować, zmieniać optykę zdarzeń, wyrównywać ciśnienie w grupach aktywistów,
detonować niepokój w nawiedzonych społecznikach, grzeczne pacyfikować ruchy
miejskie, prowadzić kampanię wyborczą… Znamy,
znamy te numery. Właśnie wtedy konsultacje społeczne służą czemuś w rodzaju dezynfekcji
ran, posypywania niedociągnięć pudrem, unikania przykrego zderzenia ze ścianą… I wychodząc z takiego założenia, podaje się
obywatelom projekty-dania specjalne zupełnie nie po to, aby się wzajemnie wysłuchać,
razem coś zrealizować, zaplanować, ale po to, aby wypuścić parę gwizdkiem i osiągnąć
cel „świętego spokoju”. Takim działaniom administracji (gwiazd łaknących
sukcesów) partner społeczny w ogóle nie jest potrzebny. A ponieważ wyniki KS
nie są wiążące, to nie ma się czegoś bać. Żadna organizacja pozarządowa nie powiadomi
wojewody o naruszeniu czyichś tam praw.
Pułapka jednak
polega na tym, że jeśli administracja lokalna prowadzi politykę lukrowania działań
pozornych – to i KS są pozorne i lukrowane. Nie przyniosą pozytywnych – ze społecznego
punktu widzenia - rezultatów. Przyniosą
raczej degenerację i demoralizację żywych społecznych więzi. Przyniosą spalenie na pniu zdrowej energii społecznej i zwykłego
ludzkiego zaufania – a to kończy się zazwyczaj anomią. Przestajemy na siebie reagować i uśmiercamy... demokrację.
Rozejrzyjcie się wokół. Konsultacje społeczne to stosunkowo nieskomplikowane
pod względem formalnym narzędzie kontaktu władzy z obywatelem. Czy
zauważyliście, aby konsultująca się z Wami władza publiczna projektowała i
ulepszała metody tych konsultacji? Czy konsultacje dały/dają Wam (osobom aktywnym
w życiu społecznym) satysfakcję z udziału w czymś realnym? Czy macie poczucie
współdecydowania o jakości życia we wspólnocie?
Ja dałam się nabrać pięć razy. Dwa razy w ramach „konsultacji” (Zagospodarowanie
ul. Nadarzyńskiej z 5 września 2018 r. i Powiększenie parku miejskiego z 25
stycznia 2021 r.) i trzy razy w ramach tzw. budżetu obywatelskiego* (Klony na
Rynku, Jadłodzielnia, Dekady Miasta).
*Uwaga: budżet obywatelski w gminie Piaseczno to oddzielny, patologiczny
temat. Ten szczególny rodzaj konsultacji społecznych jest w swej naturze - wg standardów
międzynarodowych – Budżetem Partycypacyjnym, a nie obywatelskim. W realiach polskich to ogromna różnica. BP jest budżetem realnego współdziałania i wiążącej realizacji projektów. Prawdziwy
BP nie jest plebiscytem na najlepszy pomysł dla akolitów władzy. Autentyczny BP nie jest wrzucaniem pomysłów do urzędowej maszyny
losowania. Wreszcie – nie jest procedurą straszącą małe i duże dzieci czy loterią
fantową, pozbawioną jakichkolwiek spotkań z mieszkańcami.
PS O budżecie „obywatelskim” w gminie
Piasecznie – napiszę w następnym odcinku.
Zajrzyj np. do
tych źródeł: Konsultacje
społeczne pod lupą – czyli co? jak? i dlaczego? - Akademia NGO; Co to są
konsultacje społeczne? - Poradnik - ngo.pl
Komentarze
Prześlij komentarz